środa, 28 grudnia 2016

Weronika: 
Długo mnie tu nie było..minęły święta na wyciągnięcie ręki jest Nowy Rok. Jestem zmęczona, zmęczenie przelewa się we mnie i bulgocze. Jeszcze tylko dokończyć projekt, napisać nowy, zrobić budżet, sprawozdanie, faktury...robota nie ma końca. Chciałabym zakończyć to, spiąć w 2016 i odpocząć. Wiele się dzieje emocjonalnie. Mój syn jest na paskudnym inwazyjnym leczeniu HCV. Niestety ma genotyp 3 co oznacza że nie jest leczony nowymi lekami tylko interferonem, rybawiryną i dodatkowym nowym lekiem. Sama nie podołałabym temu leczeniu, co więcej od razu bym odmówiła znając przerażające skutki uboczne. Niestety w przypadku Krzysia to była konieczność co podkreślali lekarze, złe wyniki, wyniszczona wątroba, nie ma co czekać. Wirus z którym żyje lody człowiek od urodzenia powoduje ciężkie konsekwencje dla wątroby. Młody zgodził się na leczenie choć bał się, ja też się bałam. Teraz zostały tylko 3 tygodnie z 12. Depresja, bezsenność , ból na te wszystkie dodatkowe rzeczy też trzeba było włączyć leczenie. Połyka garściami tabletki, chudnie, mi łzy kręcą się w oczach. Polska to kraj gdzie medycyna jest 100 lat za murzynami. Leki na ten genotyp istnieją ale leczenie finansowane jest w innych krajach, w naszym nie. Jedynym wyjściem jest zakup leków w Indiach, postaranie się o możliwość sprowadzenia ich do kraju. Tylko tu trzeba płacić tysiące złotych za dodatkowe badania, które trzeba robić w trakcie leczenia. Pocieszające, że ludzie łączą się w swoich trudnych zdrowotnych sprawach. Jest świetna strona z forum, która daje dużo wsparcia i wiedzy i odpowiedzi na pytanie, których nie chcą, nie umieją nam odpowiedzieć lekarze. A siła koncernów farmaceutycznych jest wielka...Gorąco polecam http://noweleki.hepatitisc.pl/p/forum-o-hcv.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz