środa, 15 kwietnia 2015

Miranda
Byłam u lekarza, specjalisty od oczu, znaczy się okulisty. W normalnej przychodni, mojej rejonowej. Na wizytę czekałam od października, ale to tak na marginesie, całkiem niedługi czas, raptem 7 miesięcy, co to jest. Wizyta trwała 5 minut. To też nic. Przy wywiadzie lekarz pan zapytał mnie o choroby zakaźne, czy posiadam, czy przechodziłam. Skłamałam, powiedziałam że nie. Ale to też nic.
Tak tylko się wydaje. Wcale to nie NIC!!! Przeżyłam prawdziwe katusze, czułam się jak złodziej złapany na rabunku. Wydawało mi się, że zarówno pan doktor, jak i pielęgniarka przebywająca w gabinecie, wszystko o mnie wiedzą.
Cieszyłam się z tak krótkiej wizyty. Następną mam wyznaczoną na październik, koniecznie mam przynieść skierowanie (od kogo ciekawa jestem je pobiorę?).
Nie wiem czy pójdę na następne spotkanie z mym rejonowym okulistą...

1 komentarz:

  1. Idź spokojnie raczej nie spotkałam żeby pytali,a jak pada to pytanie to milczę...i sobie czekam, bo nikt nie ma prawa zmusić mnie do podawania takich informacji. Można powiedzieć przekornie, że trudno teraz o skierowanie więc jest skąd jest (niech tu się lekarz domyśla, może masz tam kogoś znajomego). Najlepiej jak już kłamać to powiedzieć HCV chyba zakaźny zawsze się z tym kojarzy :)

    OdpowiedzUsuń