poniedziałek, 8 czerwca 2015

Weronika:
Czytam dzisiaj - co widzę Miranda prawie zakochana...A ja też w dobrym nastroju. Narzekałam Wam tu nie dawno na kłopoty z ręką, że trzeba rehabilitacje. Zabierałam się do nich jak pies do jeża. Wyszło fantastycznie, aż żałuję, że zwlekałam, przekładałam. Problem z plecami zrodził stan zapalny w przedramieniu czyli życie przejęło kontrolę, bo tak sama bym nie poszła nigdzie, że leń jestem to i gimnastyki mi w głowie nie były. Teraz co rano gnam na skrzydłach, bo przychodnia niedaleko i lekarz rehabilitant cudowny człowiek. To chyba dlatego tak to polubiłam, bo niezwykle jest troskliwy, super masaże robi i jest też nie ukrywam bardzo przystojny. Ech życie i te ciągłe niespodzianki. Słoneczne uściski.

1 komentarz:

  1. Tak prawie zakochana, na skraju zakochania. Katastrofa, znowu przechodzenie przez to samo, wiesz o czym mówię. Jak powiedzieć, kiedy powiedzieć, zamiast latać po niebie, chociaż latam, to zamartwiam się jak to zrobić.
    A przystojny rehabilitant to 70% sukcesu, trzymam kciuki za terapię.

    OdpowiedzUsuń